Tegoroczne wakacje były trochę inne niż poprzednie, odpuściliśmy sobie wyjazdy, większość czasu spędziłam w domu. Szukałam nowych zajęć, by umilić sobie wolny czas. Na szczęście mieszkam blisko lasu i rzeki, więc zawsze można było wyskoczyć na „ łono natury” i odpocząć na świeżym powietrzu.
Uwielbiam też przygotowywać smakołyki w kuchni, a pieczenie ciast i ciasteczek to moja specjalność.
W sierpniu obchodziliśmy 700-lecie Kacwina. W naszej wiosce nadal mówimy gwarą spiską, na święta i uroczystości ubieramy się w stroje regionalne, tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie staramy się kultywować. Nie wstydzimy się naszego pochodzenia, akcentu i wartości, które wpoili nam nasi dziadkowie. Na koniec moich wiejskich rozważań posłużę się cytatem Justyny Kowalczyk: „Tu wszystko się zaczęło. Szacunek do pracy. Wychowałam się na wsi i mam nadzieję, że słoma zawsze będzie mi z butów wystawać”.
Zwieńczeniem wakacji był V Bieg po oddech. W tym roku w mniejszym gronie, bo do końca nie wiadomo było, jak to będzie z obostrzeniami, tym bardziej, że znaleźliśmy się w czerwonej strefie. Mimo wszystko udało się i przebiegliśmy 5 km dla chorych na mukowiscydozę. Za rok znów się zorganizujemy i będziemy razem podczas biegu, a ja obiecuję, że będę brała udział, póki sił mi starczy!