Wakacje, znowu są wakacje... !!!

Uwielbiam ten stan, gdy nie muszę rano wcześnie zrywać się z łóżka, by zdążyć ze wszystkim przed szkołą…ten stan to wakacje. Wy na pewno też tak macie. Zakończenie roku szkolnego odbyło się nieco wcześniej niż zwykle, więc wakacje trochę się nam wydłużyły. Ja bardzo się cieszę, tym bardziej, że pogoda bardzo nas rozpieszcza i w tym okresie mniej infekcji u mnie.

Jednak zanim na dobre rozpoczęłam wakacje, musiałam zaliczyć wizytę u mojego Doktorka Pogo w Rabce i pobyt na oddziale w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Jak już wcześniej wspominałam, często mam bóle brzucha, więc rozszerzona diagnostyka była konieczna. Potwierdziły się przypuszczenia co do wątroby…jest w złym stanie. Wykonano mi mnóstwo badań, jeszcze nie mamy wszystkich wyników, Pani Doktor mówiła, ze nawet miesiąc trzeba będzie poczekać. Nie udało się zrobić testów oddechowych, ponieważ złapałam zapalenie węzłów chłonnych i dostałam antybiotyki, które niestety zaburzają florę bakteryjną w jelitach. W listopadzie mamy zaplanowany kolejny wyjazd na kontrolę w CZD.

Teraz skupmy się na przyjemniejszych rzeczach. Nie uwierzycie, moja sąsiadka ciocia Celinka przyniosła mi królika, a dokładnie króliczkę, którą nazwaliśmy Furia (imię jest bardzo odpowiednie do jej temperamentu). Tata zrobił jej odpowiednie lokum w ogrodzie, gdzie doskonale się czuje. Nie mieszka z nami w domu, bo to taki królik ogrodowy, a po drugie no wiecie odchody, zanieczyszczona ściółka…to nie są warunki dla chorych na muko.

W pierwszą niedzielę lipca wzięłam udział w „Spiskiej Watrze”, gdzie wraz z zespołem zaprezentowaliśmy tańce regionalne.

Po występie pojechałam z rodzicami na Festyn Misyjny w Tylmanowej, z którego cały dochód był przeznaczony na misje w Republice Konga. Odbywały się tam koncerty, a wśród zespołów znalazła się również Megitza, którą uwielbiam słuchać…

Zapewne wiecie, że zapuszczałam włosy baaardzo długo, aż przyszedł czas, że postanowiłam się nimi podzielić z potrzebującymi, chorymi na raka. Oddałam swoje trzydziestocentymetrowe warkocze dla Fundacji Rak’n’Roll. I jestem z tego ogromnie dumna, a gdy włosy odrosną, to nie zawaham się ani przez chwilę, zrobię to jeszcze raz.

„ Dobro to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy się ją dzieli”

Na koniec życzę Wam wszystkim udanych wakacji, a przede wszystkim radości z każdego, nawet najzwyklejszego dnia…