Tym razem nie będę opisywać przebiegu wakacji, przedstawię je na kilku zdjęciach, myślę, że one lepiej podsumują letni czas.
Zwieńczeniem wakacji był oczywiście III Bieg po oddech organizowany przez Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą.
Po krótce opiszę cały przebieg tego charytatywnego wydarzenia.
Gdy zdecydowaliśmy, że bierzemy udział ( już po raz trzeci), należało zapisać się przez Internet lub też w dzień biegu w biurze zawodów. Na maila otrzymaliśmy potwierdzenie i nr startowy. Trochę musiałam poćwiczyć bieganie, bo 5km to męczący odcinek, zwłaszcza połowa trasy, która jest pod górkę.
Wyjechałam z domu o 7:15 a wraz ze mną „Drużyna Justynki z Kacwina”. Do 9:15 można było odbierać pakiety startowe w Zespole Szkół Hotelarskich w Zakopanem. Pakiety dla chorych na mukowiscydozę były do odbioru „ na świeżym powietrzu” ( ze względów bezpieczeństwa). W tym roku wzięło udział pięćdziesięciu chorych w różnym wieku. Każdy z nas – chorych miał na głowie jaskrawą opaskę, po to byśmy „uważali” na siebie i zachowali bezpieczną odległość. Przed biegiem wszyscy zawodnicy rozgrzewali swe mięśnie, by o godz. 10:00 zmierzyć się w biegu z Justyną Kowalczyk. Pięciokilometrową trasę przebiegłam bez większych trudności. Co prawda nie była to „zabójcza” prędkość, ale i tak poprawiłam swój zeszłoroczny czas o całe 7 minut. Zwyciężyła oczywiście mistrzyni w biegach – Justyna.
Na metę wbiegłam z moją drużyną, która mocno mnie dopingowała. Każdy kto ukończy bieg w mniej niż godzinę otrzymuje pamiątkowy medal. Niezapomniana chwila… Po wysiłku wszyscy mieli czas na przekąskę i odpoczynek w parku, a dla tych bardzo „umęczonych” przewidziany był masaż.
Największym zainteresowaniem cieszyła się nasza ambasadorka – Justyna Kowalczyk. Przez cały czas otaczał ją wianuszek fanów, którzy marzyli o autografie i wspólnym zdjęciu.
Kolejnym punktem programu było rozdanie nagród zwycięzcom. Każdy chory biorący udział, również został nagrodzony. Załapałam się jeszcze na jeden upominek, wszystkie dzieci do 10 lat mogły sobie wybrać jakąś zabawkę, albo sportowy gadżet.
Na koniec dodam, że pogoda była wymarzona, nie za gorąco, nie zimno, nie padało…było w sam raz.
Ps. Przyjaciele z „Drużyny Justynki z Kacwina” jeśli to czytacie, to przyjmijcie moje podziękowania, za to że byliście tam razem ze mną. Dzięki Waszemu wsparciu, serdecznym uściskom i ostremu dopingowi poczułam się wyjątkowo. Mam nadzieje, ze za rok pojedziemy również w tak licznym gronie (a może i większym).
Z tego miejsca dziękuję również organizatorom biegu- Polskiemu Towarzystwu Walki z Mukowiscydozą… Jesteście Wielcy !!!