Kwiecień 2016

Święta, święta i po świętach. Chociaż tegoroczne Święta Wielkanocne minęły mi w przyjemnej, rodzinnej atmosferze to najfajniejszy był śmigus-dyngus. U nas jest taki zwyczaj, że chłopaki przychodzą do domów dziewczyn i najpierw  leją wodą, a potem psikają perfumami. Ja w tym roku też byłam mokra, koledzy z klasy nie zawiedli i odwiedzili mnie z sikawkami pełnymi wody. Było wesoło, uciekałam, próbowałam się schować, ale nic z tego, tradycji musiało stać się zadość!!!

Właśnie wróciłam z Rabki od mojego Doktorka. Musiałam zrobić badania kontrolne, bo niedawno przechodziłam dwutygodniową infekcję z wysoką gorączką, męczącym kaszlem i obfitym katarem. Na słuchawkę jest już ok, ale trzeba jeszcze poczekać na wymazy. Mamy nadzieję, że też będą w porządku, choć spirometria dziś gorzej wyszła.

Skorzystałam z ładnej pogody i zaliczyłam zabawę na placyku zabaw przed szpitalem. A następnie odwiedziłam pracowników Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. Zawsze, gdy jesteśmy w Rabce, wpadamy do nich po poradę albo na miłą pogawędkę połączoną z filiżanką kawy.

Wiosenna aura sprzyja brykaniu na świeżym powietrzu, więc sezon „trampolinowy” uważam za otwarty! A choróbska niech trzymają się ode mnie z daleka.

Pozdrawiam wszystkich aktywnie spędzających czas…