Z utęsknieniem czekałam na jesień… i nie dlatego, że na dworze jest kolorowo, choć nie ukrywam, że krajobraz jesienny jest przepiękny, bajkowy i „magiczny”.
Czekałam dlatego, bo w październiku są moje urodziny. A gdy nadszedł ten „Mój Dzień”, byłam przeszczęśliwa, pytałam mamę czy na pewno mam już 6 lat?
Całe sześć lat…szmat czasu ( jak dla mnie, bo dla rodziców, chyba nie, ciągle mówią, że niedawno się urodziłam, a teraz już taka ze mnie duża pierwszoklasistka).
Na przyjęcie zaprosiłam tylko trzy koleżanki, bo nie chciałam hucznej imprezy. Razem z siostrą rozwiesiłyśmy dekoracje i stworzyłyśmy iście zimowy klimat. Chciałam nawiązać do mojej ulubionej bajki „Kraina Lodu”. Mama zrobiła mi wspaniałą niespodziankę: tort z bohaterkami bajki - Elsą i Anną, a także z moim wizerunkiem. Myślałam, że odfrunę z radości. Przyjęcie udało się wyśmienicie, moja siostra przygotowała śmieszne zabawy i pokaz sztuczek magicznych. Było naprawdę wesoło.
W październiku odbyła się jeszcze jedna, bardzo ważna uroczystość: Ślubowanie Klasy I. Przez cały miesiąc mieliśmy próby, by dobrze wypaść
w ten ważny dla nas dzień. Pani nieźle się napracowała, bo w klasie jest nas 23 i każde dziecko z innym „temperamentem”. Jednak finał tej pracy był bardzo zadowalający. Wszyscy pięknie ubrani, uczesani, poważni, zresztą sami zobaczcie jakie z nas Zuchy!!!