Grudzień 2011

I przyszła Zima… nawet fajnie, bo spadł śnieg i za niedługo narodzi się Jezusek. Już nie mogę się doczekać, bo to przecież moje pierwsze święta w domu z rodziną. W zeszłym roku ten okres spędziłam w szpitalu.


Odwiedził mnie Św. Mikołaj i przyniósł prezenty. Wcale się go nie bałam, bo był prawdziwy a nie jakiś przebieraniec. Mama i Julka robią kartki świąteczne, ozdoby choinkowe, stroiki, pieką pierniczki. Robi się coraz bardziej „świątecznie”.

Ja też bym chętnie pomogła, ale wszyscy mówią, że jestem jeszcze za mała. Jakoś muszę zająć sobie czas więc biorę klocki i buduję domki oraz wieże, które czasem przewracają się, ale w takich sytuacjach zawsze mogę liczyć na starszą siostrę.

Słucham też muzyki, moim ulubionym zespołem jest Arka Noego. Gdy mama włączy płytę z ich teledyskami to tańczę ile sił…

Zaliczyłam już krótki zimowy spacer. Śnieg to też dla mnie nowość. Troszkę pojeździłam na sankach, troszkę podreptałam pieszo prowadzona za ręce. Było nieźle, trochę zimno… ale fajnie!

Jakiś czas temu mama kontaktowała się z moim lekarzem z Rabki, ponieważ miałam problemy z brzuszkiem. Pan Doktor zwiększył mi dawki leków i w miarę wszystko się unormowało.Obecnie też nie najlepiej się czuję, trochę gorączkuję, boli mnie brzuszek i przez to częściej płaczę, ale to chyba przez ząbkowanie (mamy taką nadzieję).

Musimy koniecznie odbyć wizytę w Rabce i wykonać odpowiednie badania, by sprawdzić, czy nic złego się nie dzieje. Mam nadzieję, że będzie dobrze, bo nie chcę, by mama znów płakała… Wierzę, że Mały Jezusek, który niedługo się narodzi, będzie nam błogosławił, nie tylko w czasie tych Świąt ale i przez całe nasze życie.

„Jestem mały jak palec, jestem mały jak mrówka

ale proszę Cię Jezu przyjdź do mego serduszka”.