Zgodnie z obietnicą opowiem jak było na wakacjach…
A było wspaniale !!! Przejrzyste morze, szum fal, gorące słońce i odpoczynek. Choć pierwszego dnia strasznie tęskniłam za domem i chciałam wracać do Kacwina. Kolejne dni przyniosły już mnóstwo wrażeń i nie było czasu na tęsknoty, zresztą mama powtarzała: Gdzie nasza rodzinka cała, tam nasz Dom…
Najwięcej czasu spędzaliśmy nad morzem, wdychając rześkie powietrze. Tam nie odczuwało się wysokiej temperatury. A jeśli nawet słońce mocniej przygrzało można było ochłodzić się w wodzie.
W Chorwacji plaże są kamieniste i nie łatwo jest zbudować choćby zamek, ale ja radziłam sobie budując „ bajorka” z wodą ( oczywiście z pomocą taty).
Klimat jest cieplejszy niż u nas, tam dojrzewają figi, oliwki, granaty, a kiście soczystych winogron są na każdym kroku. Rosną też palmy, co dla mnie również było nowością.
Mogłam też podziwiać zachody słońca. Mama zadbała, by uwiecznić ten widok na zdjęciu.
Ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy, wróciliśmy do naszego domku i już zdążyłam odwiedzić mojego Doktorka w rabczańskim szpitalu. Wizyta miała na celu skontrolowanie wątroby, bo jak już wcześniej pisaliśmy, na usg nie za dobrze wyszła. Miałam włączone dodatkowe leki, mające usprawnić regenerację tego narządu i ku uciesze wszystkich jest mała poprawa. Wykonano mi również wymaz z gardła, ale wynik dopiero za kilka dni!
A na koniec buziak dla Was wszystkich z chorwackiej plaży ;)