W dniu 11 czerwca 2013 r. byłam w szpitalu w Rabce. Towarzyszyła mi mama i siostra Julcia. Mój Doktor zlecił mnóstwo badań: tomografię komputerową, usg jamy brzusznej, rtg płuc, wymazy z gardła i nosa, no i oczywiście badanie krwi, czego najbardziej się boję. Tomografia i rtg nie wykazały żadnych nowych zmian w płucach, z czego należy się cieszyć, wymazy czyściutkie - tylko naturalna flora bakteryjna, badanie krwi - też w normie. Ale niestety usg jamy brzusznej wykazało, że wątroba jest powiększona o niejednorodnej strukturze, żyła wrotna /graniczna/, przepływ odwrócony, śledziona powiększona… Chociaż próby wątrobowe z krwi, w porównaniu z badaniem z przed 3 miesięcy nieco się obniżyły, to jednak wynik usg - strasznie przytłaczający. Mama była bardzo smutna, bo robi wszystko co może, żebym była „zdrowa” a tu taki wynik. Pan Doktor mówił, że czasem dochodzi do marskości wątroby i wtedy potrzebny jest przeszczep, ale czyżby to już… Na razie może lepiej o tym dużo nie myśleć. Zwiększono nam dawki leków, które rozrzedzają żółć, dodano leki regenerujące wątrobę… i czas pokaże… ( za dwa miesiące kontrola). Jesteśmy świadomi, że choroby nie da się zatrzymać, można tylko łagodzić jej objawy, ale za każdym razem, gdy mój stan zdrowia się pogarsza to tak „ciężej na sercu”. Kolejne dni przynoszą nowe wyzwania i nie ma czasu na zamartwianie się tylko trzeba wykonywać polecenia lekarza, rehabilitanta, dietetyka i wierzyć, że będzie dobrze.
Dietetyk - Pani Monika, nie miała zastrzeżeń co do mojej diety, a fizjoterapeuta – Pan Artur był wręcz pozytywnie zaskoczony, że potrafię już tak współpracować podczas rehabilitacji. Pochwalił mnie za to, że inhaluję się przez ustnik z zatkanym nosem. Taka inhalacja jest zdecydowanie skuteczniejsza, ponieważ leki docierają do głębszych partii płuc.
Zaproponował nam dodatkowe ćwiczenia oddechowe przy użyciu RC Cornet. Po drenażu kamizelką oscylacyjną dmucham w taką wygiętą rurkę, wewnątrz której jest gumowy pasek, który podczas dmuchania zaczyna drgać. Drgania przenoszone są do małych oskrzelików i ułatwiają przesuwanie wydzieliny w stronę większych oskrzeli. Jest to taki drenaż od wewnątrz. Pan Artur nauczył mamę jak wykonywać uciski klatki piersiowej, by wspomóc ewakuację wydzieliny, kiedy jest jej więcej ( np. podczas infekcji).
Pochwaliłam się mojemu Panu Doktorowi, że dwa razy dziennie płuczę zatoki przynosowe roztworem soli przy użyciu systemu Sinus Rinse. Był zadowolony, że zgodziłam się na te zabiegi, bo do przyjemnych nie należą, ale za to są bardzo skuteczne. Mama wciska mi roztwór soli do jednej dziurki w nosie, a drugą musi to wypłynąć, wypłukując przy tym wydzielinę i zanieczyszczenia. Muszę odpowiednio pochylić głowę, bo w przeciwnym razie można zachłysnąć się słoną wodą.
Wiemy, że te wszystkie zabiegi są niezbędne, by moje płuca mogły mi służyć jak najdłużej. I miejmy nadzieję, że wątroba też się nie „podda”.
Ps. Miłego dnia dla Was wszystkich… i uśmiechu życzę!!!