Czerwiec 2011

Przepraszam, że Was ostatnio zaniedbałam, ale od dłuższego czasu niestety choruję. Ciągnie i ciągnie się za mną ten meczący kaszel. Na początku suchy, teraz wilgotny, do tego ból gardła i wysoka temperatura. Dlatego też znowu musiałam  odwiedzić wszystkich moich lekarzy, którzy pomagają mi bym jak najszybciej z tego wyszła. W związku z czym siedzę w domu i przyjmuję leki za lekami… Mam nadzieję, że niedługo mi przejdzie i znów będę mogła bawić się „ na dworze ”…

Pochwale się, że coraz lepiej radzę sobie z chodzeniem. Za jedną rękę idzie mi całkiem dobrze. Słownictwo też mam coraz bogatsze, tworzę już krótkie zdania, typu: Babcia kupiła trąbkę – „trututu”, To nie pies, to królicek, taki „kic,kic”. Rymować też mi się zdarzy: Calna ona bez ogona ( czyt. Czarna wrona bez ogona). Moja siostra uczy mnie rozróżniania kolorów, liczenia… i przyznam szczerze, że czasem uda mi się odgadnąć cyferkę czy kolor!

Ale najlepiej wychodzi mi śpiewanie… Arkę Noego znam już na pamięć. Tata mówi, że jestem „śpiewaczką”, i kiedyś o mnie usłyszycie!!! Mam nawet własny mikrofon, do którego śpiewam. Zresztą zobaczcie i oceńcie sami!!!